Dziś na obiad była
fasolka po bretońsku, która wszystkim bardzo smakowała. Zalałam wczoraj wodą opakowanie fasoli "piękny Jaś" (musi się moczyć minimum 12 h). Ugotowałam ją w tej samej wodzie z dodatkiem liścia laurowego i ziela angielskiego, aż zrobiła się miękka (około 1-1,2 h). Dodałam drobno pokrojony boczek, kiełbaskę i cebulę (nie smażyłam ich, żeby było trochę lżej; małym bobasom, które zaczynają przygodę z BLW lepiej dorzucić kawałek drobno posiekanej pieczeni zamiast kiełbasy i boczku), koncentrat pomidorowy oraz doprawiłam słodką papryką i ziołami prowansalskimi (bo nie miałam majeranku). Dorośli oczywiście dostali porcję lekko posoloną.
|
Mama, oddaj miskę! |
Duduś dostaje czasem swoją porcję na tacce zamiast na talerzyku, bo ostatnio namiętnie rzuca jedzeniem i, o zgrozo, całą miską. I całkiem daleko udaje mu się rzucić... ceratka na podłodze niewiele pomaga. A jak mamusia mówi "Nie wolno rzucać! Ładnie jemy! Mniam, mniam!", Duduś kręci energicznie głową na nie, a następnie ukazuje swoje wszystkie sześć zębów w szerokim uśmiechu i na ziemi ląduje kolejna porcja jedzenia. A ja sobie potem zdrapuję z podłogi, ścian i mebli kleksy z kaszki...
|
Duduś ćwiczy, aby w przyszłości zostać dyskobolem. |
Hehehehe mały dyskobol . Znam to ; a miało być z każdym miesiącem mniej bałaganu , a jest więcej :-). Ale mam smaka na dasolke :-P
OdpowiedzUsuńDokładnie, dzieciaki coraz dalszy zasięg mają w rzucaniu jedzeniem i coraz większy obszar trzeba sprzątać... Może wstawić krzesełko z dzieckiem pod prysznic i zasłonić zasłonkę a po pół godzinie przyjść tylko wyciągnąć bobasa i zlać wszystko wodą ;-D. Już mi się czasem zdaje, że pół życia spędzam na szorowaniu fotelika i maty na podłodze...
Usuń