niedziela, 25 listopada 2012

Dzisiaj ja na wagarach

Dzisiaj ja na wagarach. Wszyscy mi się w domu pochorowali. Lulu w piątek całą noc wymiotował. Dudu dziś w nocy się obudził z zatkanym nosem i kiedy próbowałam dać mu cycusia, płakał jeszcze bardziej, bo głodny był, a zatkany nosek nie pozwalał mu sobie podjeść. Nie umieliśmy znaleźć aparatury do przeczyszczania noska, ale przypomniało mi się, że kupiłam spray z morską wodą dla dzieci. Przypomniało mi się też, że Lulu z kuzynką bawili się tym spray'em i zgubili mi końcówkę. Znalazłam ją w nocy pod łóżkiem, świecąc sobie światełkiem z iphone'a - leżała zakurzona i umazana kremem na odparzenia (dzieciaki nieźle rozrabiały...). Płaczący Dudu obudził Lulu. Lulu (tatusia się nasłuchał) rzucił: "Mama, no daj mu tego cyca!". "Uwielbiam" jak się wszyscy rządzą moim cycem... Dzisiaj rano choroba znalazła sobie nową ofiarę - mojego P. A ja piorę (wszystko w wymiocinach, a ja mam tylko jedną suszarkę na pranie), robię lekkostrawny obiadek (pulpeciki w sosie koperkowym), sprzątam, bo sajgon się zrobił przez tą chorobę i jeszcze miałam dziś do pracy iść, ale zadzwoniłam, że nie przychodzę. Nie da rady zostawić trójki chorych facetów w domu. Utopiliby się w wymiocinach, zagłodzili na śmierć i udusili pod stertą brudnej pościeli.

A co u Dudu, oprócz choroby? Dudu ma już jednego górnego zęba i teraz wyrzynają mu się trzy kolejne. Jeszcze chwila i będzie "pełna gęba zębów" :-D.
Ostatnio zwróciłam uwagę na to, jak fajnie formuje mu się rączka, kiedy je nią rzeczy typu kaszka.  Zewnętrzne palce unoszą się do góry, cała dłoń wykręca wewnętrzną stroną do góry i tworzy się łyżka. Dudu wygląda wtedy jak Azjata jedzący ręką ryż. Wasze dzieci też tak robią?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz